Marysia uwielbia PYSSLĘ. Bierze te małe koraliki w łapki i układa …..
A ja uwielbiam czaić się i patrzeć jak sobie tworzy, jak coś pod nosem mruczy.
Udało mi się z aparatem przycupnąć zza futryną….
Bałagan w tle taki codzienny, normalny….
A tu juz na legalu – tworzy się smartfon…
i jeszcze choinka Mani ręką pomalowana i pokolorowana.
Taką rozmową miałam ostatnio meilową z Blogująca Mamą. Tak sobie rozmawiałyśmy pisząc.
(BM pozdrawiam cieplutko)
Cały czas w głowie snuję reflekcję nad tym co wokół nas się dzieje. Jaki jest pęd za wszystkim. Jak świat każe nam biec, zdobywać, osiągać.
Nie ma czasu na spokojny spacer, by się zachwycić niebem z chmurami jak z bajki. Nie ma czasu na spokojny , romantyczny seks, bo pada się wieczorem na twarz, z tykajacm już budzikiem, który ostrzega
,, nie zarywaj nocy, bo i tak tobą potrząsnę o 5:00″
Wcale mi się to nie podoba i chętnie wyniosłabym się gdzieś na wieś. Piekłabym chleb, uprawiała ziemniaki , jajka bym legalnie kurom wykradała……
Dzieci też bym uczyla (to akurat może już niedługo się ziści) i wstawałabym z uśmiechem o 5 rano by pobiec do warzywnika i posłuchać jak roślinki rosną…
Chciałabym w tym roku , na blogu pokazywać taką zwykłą ,naszą rzeczywistość, prawdziwą z bałaganem w tle, z tym że czasem nie mam siły i ochoty zmuszać Syna do odrabiania lekcji po nocach, bo Pani musi zrealizować program.Że jak zabraknie naboju w piórze , to można przecież pisać ołówkiem a nie wpisywać od razu uwagę na czerwono- BRAK NABOJU W PIÓRZE!!!!!
Wpadam czasem sama w taką pułapkę.Chcę być idealną mamą.
Wchodzę na blogi ,a tam mieszkania czyściutkie, pięknię urządzone, wręcz pachnące…. dzieci śliczne zadbane, zdolne. zabawy niesamowite, pomoce jeszcze bardziej . I myślę sobie :
,,O cholera coś ze mną nie tak! U mnie bałagan, obiad na jutro się już gotuje, zmywarka nie chce się sama wypełnić. Dlaczego ???? Nie nadążam. nie wyrabiam się …. Kiepska ze mnie żona i matka!!!
I wyliczam sobie -czego nie zrobiłam,z czym nie wyrobiłam ….. *
A to, że mam cudownego od 18 lat tego samego , zaradnego Męża, cudowne Dzieci i zdrowie , i nie kapie nam na głowę i czasem jemy czerstwy chleb maczany w jajku (pycha) i że mamy przyjaciół i wspólnotę w której wzrastamy A TO SIE NIE LICZY?????????
LICZY SIĘ I JEST NAJWAŻNIEJSZE !!!!!!!!!!! – i nie dam sobie wmówić że jest inaczej !
To jest moje życie – PRAWDZIWE I SWĄ CODZIENNOŚCIĄ PIĘKNE!
* oczywiście ogromnie szanuję wszystkie pracujące Mamy z dziećmi, przygotowujące bardzo ważne i cudnie przygotowane zabawy , sama też tak lubię; przedstawiam tylko moje przemyślenia.
Mam nadzieję że zostanę dobrze zrozumiana.
Dlatego dziś Staś pobiegł na zbiórkę Skautów, mąż na kanapie pije kawę a ja w piżamach piszę i planów wielkich nie posiadam. Idziemy dziśkolędować ze Skautami. Pośpiewamy i będzie nam ZDROWO!
Pozdrawiam Was i może troszkę postprzątam ;-)))
Hahaha u mnie tak samo jak u Ciebie 🙂 kiedyś nawet napisałam posta " bałagan od rana" tylko zdjęcia nie wstawiłam 😀 Pozdrawiam
Koniecznie muszę przeczytać.
I u mnie tak samo i podobne przemyślenia czasem mam jak i Ty 🙂
Chciałabym czytać o Waszej codzienności, zwyczajności, zobaczyć na zdjęciach bałagan, normalne zabawy, zwyczajne pokoje. Czasem ten katalogowo-idealny świat widziany na blogach zabija mnie i wtłacza w myślenie nie za dobre o sobie samej.
Pisz, pisz o normalności i codzienności 🙂 Wierną czytelniczkę już masz 🙂
I też dopiszę to co dziewczyny – bałaganu nie widzę. Normalny pokój a nie katalogowe zdjęcie i tyle 🙂
Kochana taki mam zamiar- zobaczymy czy ta codzienność będzie taka do opisywania. Dzięki za Twoją wierność!
A jeśli chodzi o bałagan to zdecydowanie większy był po drugiej stronie pokoju ;-))))))
Piękna ta twoja Marysia 🙂 🙂 A bałagan? To jest bałagan?
EEE nie wydaje mi się!
Ja się notorycznie nie wyrabiam a jak dumna, ze już… posprzatane itp.. zabieram się za coś- (gotowanie, jakąś zabawę) i znowu to samo.. zresztą balagan to się nawet robi "sam" przez noc..
Ale teraz ja nie pracuję, "siedzę w domu" i "mam czas" Mój mąż nie ma zielonego pojęcia jak to jest i czasem marzy mi się zamiana ról na tydzień, ba na jeden dzień nawet 🙂 chętnie poszłabym za niego do pracy (nawet na cały dzień- bo nie ma go do 20, …) tylko za chłopcami bym chyba płakała z tęsknoty 🙁 . Lubię być w domu, ale kosztem tego męża nie ma całymi dniami i to już mi sie nie podoba. Tak mało czasu do bycia razem, a jak jesteśmy to jest tyle do zrobienia i marnujemy te chwile… ech taki domek na wsi to może i byłoby jakieś rozwiązanie……….
Małgosiu dziękuję za dobre słowa o Manii. Ja mam takie wrażenie że Ona jet wyjątkowa- tyle w Niej radości i takiej świeżości i prostoty że tylko patrzeć i czerpać.
Takie są właśnie losy,,siedzących w domu mam'". Mój mąż też bardzo dużo i długo pracuje. Czasem mam ochotę wyć do księżyca z braku sił. My umówiliśmy się że czasami znikam. Ubieram się i wychodzę czasem doskonale wiem z kim i gdzie się spotkam a czasem po prostu wychodzę . Maż kąpie dzieci, robi kolację , czyta bajkę , ja wracam do domu i jest cisza… polecam. Nie zdarza się to często ale pomaga bardzo. Proponuje wsiadaj w samochód i przyjeżdżaj na kawę do mnie , pójdziemy gdzieś……
wpadam w ta pułapkę i dobrze o tym wiesz. szczególnie gdy choróbsko daje mocniej w kość. wizja idealnej MAMY odpływa, a ja wpadam w błędne koło bo się tym dołuje i jest jeszcze gorzej. U mnie o już pal sześć to sprzątanie(ktoś kiedyś ładnie to ujął ze sprzątanie przy dzieciach jest jak odgarnianie padającego śniegu) ale ograniczenia, które stawia własny organizm i chociaż by się chciało ogromnie i czas jest, to się po prostu nie da.
a dziś nawet nie pościeliłam wyra. Lena chora i walamy się w piernatach.
doszłam też do tego że wyznacza sobie zadania na dany dzień. Nigdy nie wpisuje ich na wyrost. stara się zawsze tak dobrać zadnia , żeby zrobić coś dla dzieci lub z nimi. Jak mam na papierze to co zrobiłam to tak jakoś mi lepiej. jak uda mi się wszystko zrobić, to super, zawsze mogę ukraść jakąś misje z kolejnego dnia.
jeny ależ to chaotycznie opisałam. to chyba jakiś skutek uboczny leków ;P
Kochana, jesteś bardzo dzielna! Pamiętam ten ból(choć pewnie to co innego) ale będąc zw ciąży z Marynią nie mogłam się zbytnio ruszać . Leżałam , leżałam a mój 4 letni wówczas Staś potrzebował mamy z głową pełną pomysłów i siły na realizację. Leżałam z Nim w łóżku pamiętam te nasze piernatowe zabawy.
Wspieram Cię dobra myślą i modlitwą! Jak trzeba będzie to ciocia Asia wpadnie pobawić się z Dziewczynkami;-)
Super ten pomysł z zapisywaniem rzeczy , które się zrobiło! My mamy w domu taki DZIĘKOWNIK – o czemu jeszcze o nim nie napisałam??
Ciepło tulę!
No brawo!!! Nareszcie normalna mama,kobieta,żona a nie Pani Perfekcyjna z Idealnymi dzieciakami!Szczerze to już zaczynałam łapać lekkiego doła,że coś u nas chyba nie tak jak trzeba,- a jestem w domu z 5-cio miesięczniakiem i 3 latką 🙂 Dziś liczy się tylko poza, wizerunek a nie prawda o codziennym życiu i w dużym stopniu dotyczy to także blogujących mam. Oby jak najwięcej normalności również na blogach. Pozdrawiam
Podziwiam pracujące mamy, mające jeszcze czas dla dzieci. Cieszę się, że jestem z moimi maluchami w domu. Uwielbiam to co robię:-) Odnośnie bałaganu, to w szafach raz na parę lat sprzątam. Lubię mieć porządek, tak widocznie, żeby się o nic nie potykać:-)
Przy chociażby jednym dziecku w domu (takim do 10 lat) dbanie o ład i porządek w domu mija się chyba z celem… To na pewno syzyfowa praca i skutku widocznego nie uświadczysz…
Jakie to prawdziwe co napisałaś. Ja ma trójkę dzieci, uczę je w domu, nie chodzą do szkoły i rozgardiasz to sprawa codzienna. Szczególnie 2 latka roznosi zabawki po odmu. Dom musi żyć a nie być jak muzeum. To ma być nasze schronienie i nasza twierdza a nie zimna i sterylna sala operacyjna 🙂 Przecież te wieszane obrazki dzieci, jakieś bibeloty – wpsomnienie przeszłości, ulubione może już niemodne zasłonki tworzą nasze gniazdo i to nam ma być w nim dobrze. Wiadomo nie może być syfu bo to szkodzi zdrowiu 😉 no ale jak nie pozmywamy od razu po obiedzie a zagramy z dzieckiem w jakąś grę to świat się nie zawali.
ps. super pokój, zawsze chciałam mieć taki długi blat