Są u nas od sześciu lat. Pamietam jak jechałam ze Stasiem na ważne badania ,a w moim brzuchu kołysała się Marynia.
Wtedy , po badaniach poszliśmy na szoping.Mama kupiła sobie w smyku kozaki z przeceny (rozmiar mojej stopy pozwala na zakupy w sklepach dziecięcych- tegoroczne kozaki do biegania też z działu dziecięcego pochodzą), Staś wybrał sobie figurkę konia i jeźdźca.
A na powitanie Maryni kupiliśmy palcynki. Staś przygotowywał się na narodziny Siostry. Tworzył przedstawienia, śpiewał, opowiadał…. Mamy nargany film z przedstawienia , które Staś stworzyl pewnej soboty- ale pozostanie w naszych domowym archiwum.
Marynia uwielbiała Jego opowiadania i tworzone ekspresem etiudy teatralne….
Często się nimi bawimy.
Teraz etiudy tworzy Marysia, opowiada i śpiewa….
A Staś zapytał przy naszej ostatniej zabawie; ,, a czemu o palcynkach jseszcze na blogu nigdy nie pisałaś???”
No właśnie czemu???
Oto są nasze PALCYNKI
Słodkie te pacynki!
P.S. Ja też kupuję w dziecięcych obuwie dla siebie 🙂
o to nie jestem sama 😉
Prawie zawsze przy pobycie w "ciucholandzie" szperam w zabawkach w poszukiwaniu pacynek/palcynek.
Mało ich używamy, ale jakoś nie mogę się powstrzymać przed kupnem 😉
Dziś wspólnie z córką wyszperałyśmy rekina Rexa (Reksia) 😉
Ciuchlandy są super. Ja notorycznie coś przynoszę……
Przefajne!:)
Asiu , znając Twoje dolności , zapewne zaraz takie na szydełku wydziergasz.
aa już mi się przypomniało, zachwycałam sie palcynkami- bo są urocze 🙂
i przyznałam sie, że należę do KLUBU KOBIET: KUPUJĄCYCH OBUWIE NA DZIECIĘCYM STOISKU :p
Dzięki Gosiu- klub małosopnych mam- może być ;-))))
KLUB MAŁOSTOPNYCH MAM -miało być 😉