Czerwone korale

                                  A że czasu ostatnio mam bardzo mało, a zwłaszcza na to,
                    by z dziećmi osobistymi się po prostu pobawić to i jarzębina w lodówce się uchowała.
                                             Cierpliwie czekała by ją nawlec i podziwiać.
To chyba był piątek ….
Dzieci jarzębinę, igły i nitki dostały.
Wstrzymałam oddech, gdy Marysia ruszyła z wielkim zapałem do nawlekania, prawdziwej igły używając.
Spryciula, radziła sobie świetnie 😉 Ani razu się nie pokłuła .
Niestety w trakcie działań apartu nie mieliśmy , dlatego umieszczamy już gotową biżuterię.

                                 Marysia jest obecnie chora i nie w głowie Jej paradowanie w koralach.
                                                   Jak tylko wyzdrowieje to zdjęcie umieścimy.

Pamiętam jak takie korale robiłam w przedszkolu 🙂

Ten post ma 2 komentarzy

  1. W pogoni za E.

    Piękne korale! Je też pamiętam korale z jarzębiny z dzieciństwa. Szkoda, że nie nazbieraliśmy sobie w tym roku…A Marysi zdrówka…oby jak najszybciej korale mogła nosić 🙂

  2. Grażka

    Zdrówka dla Marysi!Biżuteria cudna:)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.