Na początku sezonu owocowo-warzywnego zrobiłam listę.
Listę przetworów, które na zimę znajdą się w spiżarni.
Udało się zrobić już prawie wszystko. Zostały jeszcze dynie… mam nadzieję że zdążę 😉
Słoiczki stoją dzielnie na półkach i wypinają pierś do przodu za każdym razem gdy odsłaniamy zasłonkę za którą stoją. Kilka słoików poszło w świat i wiemy, że zawartość smakowała.
Sok z czarnego bzu miał możliwość się sprawdzić w kaszlowo- przeziębieniowych sytuacjach ostatnio….
A ja się zabieram za przegląd foremak do ciasteczek. Puszki nowe już kupione- czekają (kolekcja się zwiększa) a ucho moje wyczulone zaczyna być na wypowiadane marzenia męża i dzieci….
Biurko dzieci, szaleńczą miłością obarzone- piszą , czytaja, malują, porzadkują na potegę….
Szafa się uśmiecha przyjaźnie z dużą dozą uporządkowania…..
Przypadki szkolne ostatnio rozwijają się i czesto otwieraja nam oczy… a edukacja domowa coraz cześciej mruga do nas okiem… przyjaźnie…
W kalendarzu podróże służbowe wpisują się i nawet nawet rozmowy z Panią od książek poczynione zostały…
Kilka swertów sprutych czeka.
Tylko czasu mało na rozmowy spokojne i planów snucie.
intensywnie u was 🙂
no tak u Was równie intensywnie
Wiele się dzieje 🙂
(ja tak lubię, wtedy człowiek wie co i jak i wszystko jakoś się układa samo)
Asiu, jeszcze mamy w ustach smak Waszego soku z wisni…pycha!
A zaintrygowaly mnie sok z czarnego bzu, jak go robisz? ja z kawiatow robie, ale to chyba nie to samo?
I miod z mleczy 🙂 Co to za cudo?
a ta edukacja domowa mnie tez meczy…ale to sily trzeba chyba miec ogromne…
Pozdrawiam z Paryza, gdzie takze pada i nic nie widac…:)
Kochana bardzo się cieszę że sok smakował. Jeśli chodzi o sok z czarnego bzu- robię go z dojrzałych owoców, muszą być takie czarne mocno. Ja robię w sokowniku, takim na parę. Sok się sączy do garnka z cukrem. Zalewam słoiczki i pasteryzuję.
A jeśli chodzi o miód z mleczy to frajdą samą jest zbieranie żółtych kwiatuszków…… a miód super zdrowy….
A o edukacji domowej myślę poważnie i na moje pytania dostaje konkretne odpowiedzi – wiesz o co mi chodzi, prawda 😉
Paryż – marzymy o nim, zwłaszcza Staś . Oznajmił ostatnio że za swoje pieniądze kupi bilety na samolot :–))))))